gdynia.repertuary.pl
Film

S@motność w sieci

Samotność w sieci
Reżyseria: Witold Adamek

Repertuar filmu "S@motność w sieci" w Gdyni

Brak repertuaru dla filmu "S@motność w sieci" na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.

Plakat filmu S@motność w sieci
Tytuł oryginalny: Samotność w sieci
Czas trwania: 119 min.
Produkcja: Polska , 2006
Premiera: 15 września 2006
Dystrybutor filmu: Kino Świat

Reżyseria: Witold Adamek
Obsada: Andrzej Chyra, Magdalena Cielecka

Love Story XXI wieku. Bestsellerowa powieść Janusza Wiśniewskiego "S@motność w sieci", którą kupiło w Polsce ponad 200 tysięcy osób, a przeczytało kilkakrotnie więcej, doczekała się kinowej ekranizacji. To kultowa już opowieść o miłości w wirtualnym świecie i życiu współczesnego człowieka, który otoczony jest nowoczesną techniką, jednak tęskni za prawdziwym uczuciem.


Średnia ocena: 5.0
rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0
Oceniono 2207 razy. | Oceń film

Wasze opinie

siostra_elvisa 30. grudnia 2007, 22:47

Dobra obsada, interesująca fabuła. Niektóre sceny bardzo przypadły mi do gustu.

katia 15. grudnia 2006, 16:27

super
...bo ten film zrozumieją tylko ci, którzy przeżyli w życiu samotność i wiedza co to znaczy!

asienka 6. listopada 2006, 17:21

jak zwykle adaptacja i weilka klapa
książka wspaniała, ale film... kompletnie nie oddaje, tego, co powieść... niestety jak zwykle scenariusz napisany na podstawie ksiażki nie wyszedł :( jestem zawiedziona

Joanna M 2. listopada 2006, 21:03

jestem zawiedziona
poszłam na film z wielka nadzieja na przezycie czegos wspaniałego i cudownego po raz kolejny, poniewaz sama ksiazke przeczytałam dwa razy za kazdym razem czułam pocałunki Jakuba, jej strach, byłam niewidoma jak Natalia...za kazdym razem płakałam razem z nimi. A po filmie...nie czułam nic procz niedosytu, niesmaku, rozczarowania i wielu innych uczuc, ktore raczej nie naleza do pozytywnych. Uwazam, ze Samotność w sieci to historie, ktorych nie da sie nakrecic. Ale jedyna pozytywna rzecz, ktora wyniknęła z mojej wizyty w kinie to to, ze postanowiłam jeszcze raz przeczytac ksiazke...Dziekuje Panu, Panie Wiśniewski za tak wspaniały utwor. pozdrawiam

sloneczko 26. października 2006, 19:45

POLECAM!
TO Kino jest odpowiednie dla osób spokojnych, które lubia ciekawe historie z happy endem. Mnie zachwycił, choc jesli spodziewasz sie zwrotów akcji, bomb, karabinów maszynowych - nie polecam. Film nie doceniany przez wszystkich, ale naprawde pozwala rozczulic sie nad pewna historia. Wzrusza. Ale ksiażka i tak była lepsza :P

Misoi 22. października 2006, 10:07

Nie rezygnuj...
Kinomankox2:-)Nie rezygnuj z przeczytania książki.To o pokazali w kinach to profanacja tej powieści izabijanie wyobraźni.Proszę przeczytaj książkę a zmienisz zdanie:-)

Magdalena 21. października 2006, 10:38

gdyby nie książka...
Film niestety nie ukazał głębi książki, gdybym jej nie czytała ciężko byłoby mi wydobyć z tego filmu sens i powagę sytuacji. Cielecka fajnie grała

kinomanka x2 19. października 2006, 8:46

potworna nuda.......
potworna nuda... jedyną dobrą rzeczą w tym jakże niezwykle "pełnym akcji filmie" była muzyka... zamierzałam przeczytać książkę ale po tym co zobaczyłam będ musiała się nad tym GŁĘBOKO zastanowić!!! oby jak najmniej w naszym polskim kinie takich filmów!!!

anetka 14. października 2006, 21:30

cudowny film
prawdziwa historia o miłości o jakiej każdy marzy

Natalia 13. października 2006, 22:00

nieciekawy
osobiscie miałam nadzieje, ze film bedzie o wiele lepszy .. lecz zdecydowanie go zwalili! ksiazka była swietna lecz film kiepski ... polecam ksiazke najpierw przeczytac bo osoba, która nie czytała ksiazki nie wiele zrozumie z filmu ... wszystko w tym filmie jest wyrwane z niewiadomo skad.. film zwalili na mase!

conorka 13. października 2006, 19:31

ksiazka wypas
ksiazke czytalam juz rok temu i byla swietna ale jak uslyszalam ze nakrecaja film to sie zalamalam .. komercja..!! byle zarobic na wypasionej ksiazce..

Kwas 9. października 2006, 23:43

Masakra
Tak nudnego filmu juz dawno nie widziem. Dluzyzny po prostu niesamowite, aktorzy "grajacy" innostrancow tragiczni (jak jest kasa na zdjecia w Nowym Orleanie, to chyba mozna bylo zatrudnic amerykanow/angoli??) Sceny z cpajacym kumplem glownego bohatera sa do wyciecia (jak z 70% filmu), bo nie wnosza absolutnie NIC, cala sekwencja w USA jest do wywalenia.
Gdyby nie to, ze bilety mialem za darmo, to bylbym wsiekly. Tak to jestem tylko bardzo znudzony

trybik 5. października 2006, 23:56

Samotność w sieci to piękna książka.
Klasyczny, podręcznikowy przykład jak na podstawie świetnej książki można napisać tragiczny scenariusz. Autorzy nie podołali podstawowemu zadaniu: jak z bogactwa scen i detali książki wyłowić te, które są najważniejsze dla zrozumienia przez widza głębi tematu i poczucia klimatu. Początek filmu to zbitek niepowiązanych ze sobą scen, które łączy tylko to, że wszystkie w mniej więcej niezmienionej formie występują w książce. O ile jednak tam łączą się w pewną całość o tyle w filmie ich pojawienie się można wytłumaczyć chyba tylko kurczowym trzymaniem się przez autorów scenariusza treści książki. Ponieważ jednak film nie może trwać sześciu godzin, więc także i poszczególne sceny muszą obejść się bez stosownych wprowadzeń i powiązań. To trochę tak, jak słuchanie płyty CD w włączoną opcją "index" -- dziesięć sekund każdego kawałka musi nam wystarczyć. Tyle tylko, że w tym wypadku jest to środkowe dziesięć sekund. Ręce do góry ci, których wzruszyła filmowa wersja postaci Natalii, zaprezentowana w telegraficznym skrócie! Ręce do góry ci, którzy nie czytając książki, wiedzą kto to był i znają jej historię (najbardziej zresztą poruszającą historię rzeczonej książki).

Drugi mój zarzut -- zasygnalizowany już w poprzednim akapicie -- dotyczy możliwości zrozumienia o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi przez osobę, która nie czytała książki. Nagminne są sytuacje, w których informacje niezbędne do zrozumienia treści sceny umieszczone są na ekranie w postaci nieczytelnego bądź drobnego tekstu, pojawiającego się na zaledwie kilka sekund. To powoduje, że treść filmu staje się niezrozumiała bez dogłębnej analizy pojawiających się (i przesuwających) tu i ówdzie napisów: emaili, rozmów z komunikatora czy ujęć pamiętników bądź listów. To z kolei stałoby się w pełni możliwe dopiero po zastosowaniu funkcji stopklatki. W filmie dokumentalnym tego typu chwyty są dozwolone, choć i tam po takich ujęciach pojawia się zwykle człowiek, który opisuje treść przedstawionych dokumentów czy kwitów. Tutaj zdani jesteśmy na siebie i wspomnianą już stopklatkę.

W końcu zarzut najbardziej ze wszystkich hermetyczny, związany bowiem z informatyką. Autorzy nie poprawili błędów czy też uproszczeń, które pojawiają się w książce odnośnie techniki i sieci. Jest rzeczą kuriozalną, że autor książki, pan J.L. Wiśniewski, szczycący się jako taką znajomością tej tematyki, popełnia odnośnie jej grube faux pas. Przyznacie sami -- pisząc o technice, czyniąc z niej drugiego najważniejszego bohatera (pierwszym jest samotność) nie można epatować ignorancją. O ile w 1997 roku mało kto był w stanie to zauważyć, o tyle w 2006 dużo jest ludzi, mających choć blade pojęcie o komputerach i Internecie. I ogarnia ich śmiech w momencie, gdy, na przykład, uszkodzenie serwera pocztowego powoduje, że bohaterka nie może używać komunikatora (jak ICQ, czy Gadu-Gadu). Jednocześnie twórcy scenariusza postanowili zabrnąć w tym kierunku jeszcze dalej. Oto Ewa po owym uszkodzeniu serwera, zgodnie z treścią książki udaje się do kafejki internetowej. Chwilę wcześniej jednak korzysta z usługi Blue Connect, łącząc się z internetem sprzed ewakuowanego właśnie budynku firmy! Tak oto uproszczenie z roku 1997 zderza się z reklamą (product placement) z roku 2006 tworząc w efekcie tragiczną, śmieszną niekonsekwencję. Nawiasem mówiąc, jeśli ktoś byłby mi w stanie wyjaśnić cel dodania sceny z ewakuacją, to byłbym wdzięczny -- w końcu jak wiadomo każda ledwo co ewakuowana Ewa pisze do nieznajomego "jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości".

Scenę z generowaniem hasła, wrzucenie do filmu na siłę pewnego serwisu aukcyjnego jako miejsca gdzie rzekomo bohaterowi się spotkali (czyżby spotkanie poprzez komunikator było passe?) należy chyba zbyć uśmiechem politowania. Podobnych dyrdymał i głupstw jest w filmie więcej. Szkoda, że zajmują czas, którego nie starczyło na odtworzenie niepowtarzalnego klimatu książki.

Samotność w sieci to piękna książka. I tragiczny film.

Beata 1. października 2006, 9:54

BEZNADZIEJA
w życiu nie widziałam tak beznadziejnego i nudnego filmu, w połowie to już prawie zasypiałam

Madziunia 1. października 2006, 7:58

poprostu świetny:):)
oglądałam go i musze przyznać że jest rewelacyjny,zrozumie go ten kto kiedyś przeżył samotność lub nadal jest samotny.POLECAM GO WSZYSTKIM

lilka 30. września 2006, 23:19

nie ta publika
Wg mnie film nie powinien byc dystrybuowany w kinopleksach typu cinema city i czy multikino, bo to nie tego typu widowni film sie spodoba. stad mysle tylko negatywnych opinii ponizej. mi sie film podobal i co wiecej, jeszcze bardziej podobal sie mojemu mezowi, a myslalam,ze facetowi taki film moze sie nie spodobac.

Cambras 29. września 2006, 17:35

genialny
Nigdy nie widziałem lepszego filmu!!! Szczerze polecam ;]

PS: jak oglądniecie to powiedzcie czy fajny

Piotr 28. września 2006, 13:54

Nie jest tak źle
Nie jest tak źle! Trzeba jednak choć trochę się wczuć i znaleźć część siebie na ekranie. Widziałem ludzi wychodzących w czasie seansu i przyznam szczerze, że ich nie rozumiałem, ale jeśli ktoś oczekuje amerykańskiej rąbanki i papki dla mózgu to lepiej niech zostanie w domu.

katia 26. września 2006, 11:30

super
Film jest po prostu genialny, ale zrozumieją go tylko te osoby, które przyżyły już w życiu samotność.

malenka 25. września 2006, 18:23

mieszane uczucia
Nie można go tak całkowicie skreślać ale cóż-ksiązka była znacznie lepsza.Zabrakło mi tego"czegoś"...

Dodaj nowy komentarz S@motność w sieci

Twoja opinia o filmie: