Repertuar filmu "Wszystko za życie" w Gdyni
Brak repertuaru dla
filmu
"Wszystko za życie"
na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.
Czas trwania: 135 min.
Produkcja: USA , 2007
Premiera: 4 kwietnia 2008
Dystrybutor filmu: UIP
Reżyseria: Sean Penn
Obsada: Emile Hirsch, Marcia Gay Harden, Catherine Keener, William Hurt
Wkrótce po skończeniu studiów świetnie zapowiadający się 22-letni Christopher McCandless (EMILE HIRSCH) decyduje się zerwać z dotychczasowym wygodnymi i dostatnim życiem. Marzy mu się podróż w nieznane, w poszukiwaniu przygód i swojego prawdziwego ja. To, z czym się zetknął w czasie wędrówki i czego doświadczył zmieniło go dogłębnie. Dla wielu ludzi historia jego ‘włóczęgi’ stała się symbolem wytrwałości i niezłomności ludzkiego charakteru. Kim był Christopher McCandless? Heroicznym podróżnikiem, naiwnym idealistą, buntownikiem, który przeciwstawił się swojej zamożnej rodzinie, synem marnotrawnym, czy też nie znającym strachu ryzykantem – postacią tragiczną zmagającą się z odwiecznym pytaniem o miejsce człowieka w przyrodzie?
Wasze opinie
to najlepszy film jaki w
życiu widziałam, głównie ze
względu na puentę, która z niego
płynie...
polecam każdemu!!!
Nie mogę się nie zgodzić z opiniemi o pięknie tego filmu. Jest bardzo fajnie zrobiony, mimo ponad 2 godzin nie można się nudzić. Bardzo dobrze pokazuje to że jeśli człowiek chce być szczęśliwy to nie musi za wszelką cenę podążać za społeczeństwem i karierą. Ja sam nie raz miewałem myśli by zrobić coś podobnego, tylko że moim celem była by Indonezja :-) Szkoda tylko że nie mam na tyle odwagi by żucić moje uporządkowane życie, dla przygody. Ten film nie jest tylko historią podróży na alaskę, ale jest również historią wszystkich ludzi których Superpodróżnik spotykał na swojej drodze, których zarażał miłością do życia - samo to zasługuje w tym filmie już na wyróżnienie! Do tego piękna dzicz, piękne krajobrazy. Mimo iż nie jestem zwolennikiem happyendów, to jednak pozostaje mały żal za to w jaki sposób się film skończył, i choć wiem że tak było na prawdę, szkoda ze tej historii nie mógł opowiedzieć sam bohater. Choć z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby po powrocie poszedł na prawo, został adwokatem i do końca życia chodził w garniturze.. Ku pamięci człowieka który nie bał się spełniać swoje sny.. 8 / 10
piekny!
świetny film. poruszający. daje do myślenia. mądry, ale nie przemądrzały. naprawde polecam!
dobry, warto.porusza, muzyka veddera super
Dawno nie widziałam filmu w którym tak pięknie obraz, muzyka i przekaz współgrają ze soba razem. Jak wyszłam z kina byłam szczęśliwa że żyję, to chyba warto było?
Świetny, polecam.
Wspaniały film, którego klimat może jednak znużyć mniej cierpliwe jednostki (jak ta co siedziała obok mnie w kinie :). Gorąco polecam.
film genialny ! porusza do glebi ...dawno nie wiedzialam tak dobrego filmu. Polecam
z calym szcunkiem do
ponizszej dyskusji.... nie
zdradzajcie zakonczenia, ok?
mnie osobiscie film troche
rozczarowal. Faktycznie banalne
dosc przeslanie. Glowny bohater,
ktory umoralnia i rozdaje "dobre
rady" na prawo i lewo moze
irytowac. Ale film jako hold dla
kogos, kto poswiecil wszystko
dla poszukiwania swojego miejsca
w swiecie akceptuje. Pomimo, ze
troche naciagany-sklania do
refleksji. Plus za ladne zdjecia
i muzyke eddiego veddera.
cd...Mógłbym się ewentualnie zgodzić co do tego,że jest to, jak kolega napisał, płenta filmu, na pewno jednak nie pointa.Otóż, historia życia tego chłopaka, szczególnie jego dzieciństwo, pozwala dostrzec w jaki sposób tworzy on swój szczęśliwy świat, gdzie go szuka,dając nam od razu odpowiedź, dlaczego właśnie w SAMOTNOŚCI, obcując jedynie z przyrodą, w wolności od wszelkich norm i schematów społecznych, w które to normy wpisana była konstrukcja małżeńska jego rodziców z wszelkimi patologicznymi konsekwencjami, banalnymi skądinąd do bólu.Główny bohater zatacza w swoim poszukiwaniu koło, oczyszczając się po drodze z poczucia gniewu i nienawiści, które podświadomie napędzały go do ucieczki w samotność. Jeśli miałbym w tym filmie wskazać pointe, to byłby to moment rozstania z Ronem, który powiedział mu,że najpiękniejszą rzeczą w życiu, to umieć wybaczyć, pozbyć się nienawiści, gdyż wtedy tworzy się miejsce dla prawdziwej miłości. Reżyser doskonale przemycił tą kwestię, pozostawiając w domyśle widza, jaki wpływ wywrze ta prawda na głównym bohaterze w trakcie jego pobytu na Alasce, wracając do tego wątku tuż przed śmiercią Chrisa, który wyobrażał sobie powrót i pojednanie z rodzicami.Właśnie ten aspekt wydał mi się najbardziej esencjonalny w całym przekazie, jakkolwiek cały film, cała historia, pełna jest większych lub mniejszych point, na wiele sposobów trafia do odbiorcy, wystarczy tylko trochę wrażliwości i dystansu do własnych, niezwykle głębokich i niezachwianych przekonań, nie pozostawiających miejsca na banały pojękujące o tym,że szczęście trzeba dzielić z innymi. Gorąco polecam ten film, uważam,że każdy znajdzie w nim coś co oprócz ogromnego poruszenia w postaci atakującej z siłą wodospadu płenty, wzbudzi najzwyklejsze, ludzkie, absolutnie niedowartościowane, refleksje.
Pozwolę się odnieść do
wypowiedzi Mr Mache, z którą
absolutnie się nie zgadzam.Jest
to film przedstawiający
autentyczną historię, w związku
z czym, reżyser (dzięki Bogu)
skupił się na formie,która wg
mnie jest doskonała, muzyka i
zdjęcia budują niezależny
klimat, uwrażliwiając widza na
głębszy odbiór treści, którą to
treść, oddając wierny przekaz
wydarzeń, pozostawił
niezmienioną. Co do szczegółów,
z filmu absolutnie nie wynika,
że Alexander zmarł na skutek
zatrucia toksycznymi roślinami,
ale rozumiem,że drobny zabieg
inwersji czasowej, mógł koledze
nieco utrudnić wyłapanie
chronologii. Otóż, po zatruciu,
doszedł do siebie i próbował
opuścić miejsce pobytu, ale
rzeka Tiklanika okazała się
przeszkodą nie do sforsowania.W
następstwie tego zdarzenia, nie
radząc sobie ze zdobywaniem
pożywienia w dziczy, zmarł z
wycieńczenia.Dodam,że wg wielu
opinii McCandless zmarł na
skutek zatrucia grzybami, które
mogły wyrosnąć na
roślinach,którymi się odżywiał
(nie ma to jednak żadnego
znaczenia), gdyż ten chłopak nie
był amerykańskim superbohaterem,
tylko młodym, zbuntowanym
idealistą, poszukującym prawdy o
życiu. I tu dochodzimy do
najbardziej porażającego wniosku
kolegi piszącego pod nickiem Mr
Mache, że pozwolę sobie
zacytować:
"Płenta filmu też jest
bardzo banalna, mianowicie że
szczęście tylko wtedy jest pełne
gdy można je z kimś dzielić.
Bardzo prosty wniosek i jeśli
Aleksandra dojście do tego
wniosku kosztowało dwa lata
tułaczki i stan agonalny (bo
bohater dochodzi do tego wniosku
tuż przed śmiercią) to już nie
tylko źle świadczy o samym
Aleksandrze ale i o reżyserze
który takimi banałami atakuje z
ekranu. " cdn...
Robert redford wypuscił ostatnio film "Lions For Lambs". Jednak gdybym miał dopasowac rezyserów pod wzgledem stylu własnego, i nie wiedział kto jaki film zrobił, stwierdziłbym, że to Penn zrobi "Lions for Lambs", a Redford "Into the wild". I po obejrzeniu obu filmów, uważam, że tak powinno sie stać. To w czym każdy z nich jest dobry, to cechy, które przydałyby się filmom drugiego.
płyta Eddiego z soundtrakiem lepsza od filmu
Co do reszty zgadzam się z MR MACHE.
Zakończenie wbrew
wypowiadanym tu opiniom NIE jest
zaskakujące. Właściwie od samego
początku domyślasz się jak to
wszystko się zakończy i
zaskakujące jest raczej to że
się nie mylisz. Co ciekawe
zakończenie mimo że chyba z
założenia miało być niebanalne
bardzo spłyca cały film i postać
głównego bohatera. (jeśli nie
chcesz się dowiedzieć
zakończenia nie czytaj dalej!)
Nie ma bowiem nic metafizycznego
w tym że koleś bez żadnego
przygotowania wiedzy a nawet
mapy (tak tak, proszę poczytać
na internecie - pomoc znajdowała
się kilkanaście mil na północ od
autobusu) włazi w paszczę lwa i
kończy tak jak kończy (wbrew
temu co jest w filmie,
Aleksander Superpodróżnik nie
zatruł się - po prostu nie
poradził sobie ze zdobywaniem
pożywienia). W ekstremalnych
warunkach łatwo zginąć a główny
bohater zrobił wszystko co mógł
aby nie przeżyć. Przyznam
szczerze że o ile przez
większość filmu czułem do
bohatera sympatię o tyle po
zakończeniu nie potrafiłem
pozbyć się myśli że jednak
łagodnie mówiąc nie był to zbyt
rozgarnięty chłopak. Płenta
filmu też jest bardzo banalna,
mianowicie że szczęście tylko
wtedy jest pełne gdy można je z
kimś dzielić. Bardzo prosty
wniosek i jeśli Aleksandra
dojście do tego wniosku
kosztowało dwa lata tułaczki i
stan agonalny (bo bohater
dochodzi do tego wniosku tuż
przed śmiercią) to już nie tylko
źle świadczy o samym Aleksandrze
ale i o reżyserze który takimi
banałami atakuje z ekranu.
Pozytywną rzeczą w tym
filmie jest natomiast muzyka,
zdjęcia i sporo scen - jak te na
farmie, a szczególnie przyjaźń z
emerytowanym wojskowym
(wspaniała rola).
film jest conajmiej bardzo dobry.wczoraj go ogládaem i do tej pory chodzi mi po glowie. fim daje do myslenia nad tym co dzieje sie do okolo i zmienia podejscei do swiata. postac glownego bohatera jest bardzo intrygujaca postacia, nie spotykanym typem osobowosci (szczegolnie w kraju gdzie tak popularna jest mass kultora jakim nie watpliwie jest usa). zakonczenie jest zaskakujace ale gdybyu inne to wszystko co sie wydarzylo we wczesniszych 2h i 20 minutach nie mialo by sensu. polecam do obejzrenia szczegolnie ludziom lubiacym kino nioe opierajace sie na wartkiej akcji pzrewijanej z aktami poro z pannami z okladek.
Fajny film, można się porządnie wyspać na nim bo dosyć długi, a spanie bierze szybko. Powoli się rozkręca, początek mdły i nudny, potem jest coraz lepiej aż w końcu człowiek budzi się tuż przed końcem.
Naprawde dobry film, inspiruje do myślenia,polecam
"Proponuje wypowiadac sie PO
OBEJRZENIU filmu."
Jeśli się musi czekać na
film ponad pół roku od jego
premiery poza Polską (2 miesiace
od premiery na DVD), to znajdzie
się sposób na obejrzenie. Film
niesamowity, z pewnością z
odwiedzę kino